Wiele wydawnictw jest nam dobrze znanych i łatwo nam szybko skojarzyć ich nazwę oraz logo. Najczęściej dotyczy to wydawnictw naukowych, ponieważ w tego typu książkach najczęściej powtarzają się ci sami wydawcy. Jest to dość zamknięta i ograniczona branża, a więc skupiona w rękach zaledwie kilku najbardziej popularnych wydawców.
Z tego względu mamy szansę przyzwyczaić się do konkretnych symboli. Jeśli chodzi o pozostałych wydawców, na przykład powieści, jest ich już dużo, dużo więcej, ponieważ większość z nich tutaj specjalizuje się w bardzo różnych dziedzinach. Nie ma tu już takiego zawężonego kręgu firm i raczej nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Czytelnicy jednak mają tym razem mniejszą okazję, że zapoznać się z konkretnym wydawcą. Niektórzy jednak czytelnicy są w tym bardzo dobrze zorientowani, a nawet mają wręcz swoje ulubione wydawnictwa. Wiedzą już mniej więcej czego się po nich spodziewać. Orientują się o jakich treściach książki są przez nich wydawane.
Według uzyskanej, wykształtowanej renomy, można również przewidzieć jakiej jakości będą to publikacje. Wydawałoby się, że małe, niezbyt znane wydawnictwa mają małe szanse na zaistnienie na rynku. Są jednak okazje i sytuacje dogodne na taki właśnie krok. Jedną z nich jest, jak we wszystkich z resztą branżach, wykorzystanie błędów konkurencji. Wiele uznanych dzieł, odnoszących niezwykłe sukcesy, były często wcześniej przez duże wydawnictwa odrzucane, a ich autorzy spędzili mnóstwo czasu nad wysyłaniem swojej propozycji do coraz to nowszych miejsc.
Jeśli w końcu za sprawą wydawcy, który zaryzykuje inwestycje, książka ukaże się na półkach księgarni, to dobra okazja na wypromowanie nie tylko autora, ale również własnej marki. To obopólna korzyść, gdzie nie przegranymi są tylko ci, którzy nie podjęli tego zadania. W tego rodzaju inwestycje wpisane jest oczywiście jednak ogromne ryzyko, z którym trzeba się liczyć. To nie zawsze proste dla małych wydawnictw, których pierwsza lepsza porażka może doprowadzić do bankructwa.